Jake mnie pocałował, a ja odwzajemniłam jego pocałunek. Jednak myśli przelatujące przez moją głowę nie dawały mi spokoju. Skąd mam wiedzieć, czy teraz nie jest pod wpływem jakiegoś świństwa? Jak mógł być tak nierozsądny, żeby wsiąść w samochód po winie zmieszanym z jakąs substancją?
-Naomi, przepraszam- moje przemyślenia przerwał głos Jake'a.
-Jeśli nasza znajomośc ma nadal trwać, masz z tym skończyć.
-Ale... ale to raczej niemożliwe... Nie biorę od wczoraj, jestem uzależniony.
-No to przykro mi nie...
-Zmienię to- przerwał mi Jake. - Obiecuję.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Poczekaj, pójdę otworzyć,
-Okej.
W drzwiach stał mój brat, który jak zwykle zapomniał kluczy.
-Carter, łajzo. Ile razy mam powtarzać, żebyś zabierał ze sobą klucze?
-No wiem, sory.
-Znowu nie posprzątałeś mokrych rzeczy z łazienki.
-Już ide to zrobić Nam. Nie denerwuj się. Swoją drogą, jest tu ktoś?
-Taa, kolega. Idź się pouczyć.
-Okej.
Wróciłam do Jake'a i zaproponowałam, żeby został na kolacji. Gdy weszliśmy do kuchni, przy blacie stał Carter- mój brat. Robił sobie kanapki. Gdy skończył zostawił wszystko na blacie i skierował się w stronę wyjścia z kuchni.
-Eee, wróć tu i to posprzątaj- rozkazałam mu.
-Juuuż.- jęknął z holu.
Wrócił i posprzątał, gdy nagle zauważył Jake'a.
-Siema, jestem Carter.
-A ja Jake, - uścisneli sobie ręce.
-Zamawiam chińszczyznę, chcesz też?- zwróciłam się do brata, który własnie wychodził z kuchni.
-Chcę.
I tak zleciał cały wieczór. Ja, Carter i Jake. Siedzieliśmy przed telewizorem zajadając się ryżem i mając nadzieję na coś normalnego w telewizji. Niestety. Nic takiego się nie ukazało. Po Jake'a przyjechał tata, a ja z bratem zaczęłam ogarniać dom. O 23:00 poszłam pod prysznic i potem spać.
-Ale... ale to raczej niemożliwe... Nie biorę od wczoraj, jestem uzależniony.
-No to przykro mi nie...
-Zmienię to- przerwał mi Jake. - Obiecuję.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Poczekaj, pójdę otworzyć,
-Okej.
W drzwiach stał mój brat, który jak zwykle zapomniał kluczy.
-Carter, łajzo. Ile razy mam powtarzać, żebyś zabierał ze sobą klucze?
-No wiem, sory.
-Znowu nie posprzątałeś mokrych rzeczy z łazienki.
-Już ide to zrobić Nam. Nie denerwuj się. Swoją drogą, jest tu ktoś?
-Taa, kolega. Idź się pouczyć.
-Okej.
Wróciłam do Jake'a i zaproponowałam, żeby został na kolacji. Gdy weszliśmy do kuchni, przy blacie stał Carter- mój brat. Robił sobie kanapki. Gdy skończył zostawił wszystko na blacie i skierował się w stronę wyjścia z kuchni.
-Eee, wróć tu i to posprzątaj- rozkazałam mu.
-Juuuż.- jęknął z holu.
Wrócił i posprzątał, gdy nagle zauważył Jake'a.
-Siema, jestem Carter.
-A ja Jake, - uścisneli sobie ręce.
-Zamawiam chińszczyznę, chcesz też?- zwróciłam się do brata, który własnie wychodził z kuchni.
-Chcę.
I tak zleciał cały wieczór. Ja, Carter i Jake. Siedzieliśmy przed telewizorem zajadając się ryżem i mając nadzieję na coś normalnego w telewizji. Niestety. Nic takiego się nie ukazało. Po Jake'a przyjechał tata, a ja z bratem zaczęłam ogarniać dom. O 23:00 poszłam pod prysznic i potem spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz