PRESPEKTYWA NAOMI
-Doktorze! Coś nie tak z Jake'iem!-krzyczałam, a z moich oczu płynęły łzy. Przeciągły pisk urządzenia kontrolującego pracę serca Jake'a oznaczał tylko jedno. Jake umierał.
Szybko przybiegł lekarz i trzy pielęgniarki. Jedna z nich odciągnęła mnie od łóżka i wyprowadziła z sali. Na korytarzu siedziała pani Cameron, trzymając twarz w dłoniach i cała się trzęsła.
-Jak to się stało?- dzwignęła głowę i spojrzała mi w oczy.
-N-nie mam pojęcia.
Po pół godziny przyszedł lekarz.
-Mam dobrą wiadomość, udało nam się uratować Jake'a.
-Jak to się stało?- zapytałam.
-Najprawdopodobnie to przez stres. Jake musi teraz odpoczywać, to był bardzo poważny wypadek i teraz każdy najmniejszy stres może zagrozić jego życiu.- powiedział i odszedł.
-To wszystko przez ciebie! Co mu powiedziałaś?- nagle napadła na mnie, jak dotąd bardzo miła, Pani Cameron.
-N-nic. Nic mu nie powiedziałam, dlaczego pani tak myśli?
-Przez ciebie są same problemy! Gdyby cię nie poznał nic by się nie stało. Wyjdz stąd!- krzyknęła na mnie. Rozpłakałam się i wybiegłam ze szpitala. Dlaczego ona mnie tak potraktowała? A może to rzeczywiście przeze mnie? Wsiadłam do samochodu i wyjełam z torebki paczkę papierosów. Jednego z nich zapliłam, a paczkę rzuciłam na fotel obok. -A więc do widzenia Jake..- pomyślałam.- Już nigdy się nie zobaczymy- po policzkach popłynęły mi łzy. Włączyłam silnik i odjechałam z parkingu spod szpitala. Nie mogę się ciągle nad sobą użalać!- pomyślałam. Udałam sie w stronę domu.
PERSPEKTYWA JAKE'A
-Mamo, gdzie jest Naomi? Pytam się ostatni raz. Jeśli teraz mi nie odpowiesz to poodpinam się od tego wszystkiego, wyjdę stąd i już mnie nie zobaczysz.- powiedziałam po raz kolejny do siedzącej od 20 minut mamy przy moim łóżku.
-Hmm, Naomi, chba wyszła.
-Ale dlaczego?- już byłem na maksa wkurwiony.
-Noo nie wiem sama.
-Co jej powiedziałaś?!- wykrzyknąłem w końcu.- To ty jej kazałaś stąd wyjść, prawda? Przyznaj się!
-No dobrze, dobrze, to ja. Ale to dla twojego dobra- udawała niewinną.
-Wyjdź.
-Jake, nie...
-Wyjdź- przerwałem jej.
-Jake, nie powinieneś sie denerwować.
-To wyjdź stąd i nigdy nie wracaj.
Byłem zdenerwowany na maksa. Ona wyrzuciła Naomi ze szpitala. Gdzie ona teraz mogła być? Nawet nie miałem jej numeru telefonu, żeby napisać sms'a. Wycignąłem sprawna rękę w stronę szafki stojącej obok łóżka, otwarłem szufladę. Po chwili grzebania w niej wyciągnąłem telefon. Pośpiesznie wszedłem na Facebook'a, a w wyszukiwarkę wpisałem"Naomi". W wyniku wyskoczyło mi nazwisko Jeffrey, Loudman, McGrif i Jones. Wchodziłem w każdy profil i przeglądałem zdjęcia, prawdziwą Naomi okazała się ostatnia. Naomi Jaones. Napisałem do niej wiadomość:
Naomi, potrzebuję Cię w szpitalu.
Proszę Cię wróć tutaj. Porozmawiamy.
Jake.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz