-Naomi, proszę porozmawiajmy.-powiedziałem, a dziewczyna wyglądała, jakby się wahała. Minęło kilka długich sekund, kiedy nagle usłyszałem cichy głos Naomi.
-Dobrze, wejdź- otwarła drzwi, tak abym mógł wjechać wózkiem. Naomi zaprowadziła mnie do dobrze znanego mi salonu.- A więc o czym chcesz ze mną rozmawiać?
-Naomi. To co się wydarzyło, w żadnym stopniu nie jest twoją winą. A jedynie moją... Jest mi wstyd, bo zrobiłem coś... bardzo nieodpowiedzialnego. Niedawno straciłem ukochaną osobę, tak jak ty. Nie daję sobie z tym rady.-Naomi w ogóle się nie odzywała, a tylko sluchała. -Ale teraz, kiedy poznałem ciebie... nie wspominałem o tamtej dziewczynie od dwóch tygodni, bo po głowie chodzisz mi tylko ty. Nie mogę pozwolić, żebys nagle zniknęła z mojego życia. Wiem, nie znamy się za dobrze, ale jesteś dla mnie, hmm... kimś ważnym. Zwłaszcza, że mam świadomośc, że od czasu wypadku byłaś cały czas przy mnie w szpitalu... I nie pozwolę mojej matce tego zniszczyć, rozumiesz?- w końcu skończyłem swój monolog. Popatrzyłem prosto w oczy Naomi. I nagle stwierdziłem, że lepiej pojadę do domu. Wyjechałem wózkiem z salonu i otwierając sobie drzwi wyjściowe wyjechałem z domu dziewczyny. Wyciągnąłem telefon drżącymi rękami i zacząłem wybierać numer do ojca. Nagle poczułem delikatną dłoń na ramieniu, odwróciłem się i zobaczyłem Naomi.
-Jake... proszę, wróć. Powiedz mi co zrobiłeś wtedy... jak doszło do wypadku. Dlaczego wtedy w szpitalu tak się zdenerwowałeś? Wytłumacz mi to proszę.- jej oczy znów zaszły łzami.
-Dobrze Naomi. Wszystko ci opowiem.
Wróciliśmy do domu dziewczyny, tym razem zaprowadziła mnie do pokoju obok łazienki. Stało tam wielkie łóżko, biurko, dwa fotele i stolik.
-Usiądź gdzie ci wygodnie.
-Zostane na wózku.- odpowiedziałem, wiedząc, że zanim przesiadłbym się z wózka na fotel czy łóżku trochę by to potrwało.
-Okej, więc opowiadaj.-powiedziała Naomi, siadając na fotelu.
-Zaczęło się od tego, że rzuciła mnie dziewczyna, jakieś dwa trzy tygodnie temu. Byłem załamany i zacząłem codziennie pić, palić no i... ćpać. Staczałem się z każdym dniem. W parku, w którym się poznaliśmy siedziałem każdego wieczoru i zalewałem się w trupa... Tego wieczoru, kiedy byłem u ciebie, siedziałem na totalnym głodzie, więc poszedłem do łazienki no i... wciagnąłem kreskę. Tyle wystarczyło, żeby chociaż na chwilę zaspokoić głód. Wypiliśmy wtedy wino. Na niezłym haju pojechałem do domu, między czasie pokłóciłem się z matką przez telefon, a potem dostałem sms'a i poczułem, że ktoś wjebał mi się w tył, a ja po prostu przeleciałem przez przednią szybą, wszystko sobie uszkadzając. Skąd śpiączka? Nie wiem, nie mam pojęcia.- Naomi wyglądałam na zaskoczoną tym co jej powiedziałem.
-Czekaj, czekaj... ty jechałeś na kompletnym haju? Jesteś... beznadziejny. Pozwoliłeś na to, żebym uwierzyła, że to moja wina.... Wyjdź.
-Naomi..
-Wyjdź.- dziewczyna przerwała mi.
-Naomi, proszę cię.- powiedziałem i poczułem nagłą potrzebę przytulenia jej. Wstałem ostrożnie z wózka, podszedłem do niej i ją przytuliłem.
.gif)
-Mogę, jeśli chodzi o coś tak ważnego.
Pocałowałem ją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz